Lily
Dzwonek na lekcję był dla
mnie czymś w rodzaju kata. Czułam się tak, jakbym szła na ścięcie. Nerwowo
zaciskałam dłonie czekając, aż wszyscy wejdą do klasy. Nim to zrobili
nauczycielka zdążyła już przyjść i zamienić ze mną parę słów. Nie była zła, a
przynajmniej nie, aż tak jak ta z Londynu. Zaprosiła mnie do środka, a ja
przełykając ślinę niepewnie przekroczyłam drzwi oczekując najgorszego.
- To nasza nowa uczennica,
Lily Convey - Kobieta wygląda na mniej więcej czterdzieści pięć lat z połówkami
okularów na nosie i kasztanowych włosach upiętych w kok. Miała nienagannie
wyprasowaną spódnicę i śnieżnobiałą koszulkę w nią włożoną. Typowa
perfekcjonistka.
Moje serce biło jak szalone,
wielokrotnie podchodziło mi do gardła. Nerwowo bawiłam się rękawem bluzy, a ich
świdrujące spojrzenia wierciły we mnie dziurę. Przełknęłam głośno ślinę i przeklęłam
się w myślach za tę nieśmiałość. Była jedną z wielu cech charakteru, których w
sobie nienawidziłam.
- Um… Hei… - Wykrztusiłam z
siebie. Uśmiechnęłam się, ale pewnie wyglądało to raczej jak grymas, a nie
uśmiech. Tyle ławki ryknęły śmiechem. Moje policzki oblały się krwistą
czerwienią. Cieszyłam się w tamtym momencie, że miałam tak długie włosy.
Spokojnie zakryły moją twarz.
- Cisza - Nauczycielka
podniosła głos - Mam was znowu wysłać do dyrektora, chłopcy? I po raz kolejny
wezwać waszych rodziców na rozmowę? - dodała
- Nie trzeba - Usłyszałam.
Chciałam zobaczyć, do kogo należał ten głos, ale nie dałam rady. Za bardzo się
wstydziłam.
- Więc, następnym razem
radzę nie odzywać się nie pytanym, Hemmings - Kobieta odrzuciła dziennik na
biurko. Domyśliłam się tego po tym charakterystycznym dźwięku.
- Cieszę się, że trafiłaś
pod moje wychowawstwo Lily. Życzę ci powodzenia w nauce i zdobycia jak
najlepszych wyników w tym roku szkolnym. Zajmij teraz proszę miejsce obok
Ellie, najwyższa pora zacząć lekcję. - Słysząc jej polecenie zadarłam głowę
szukając owej dziewczyny.
Siedziała w drugiej ławce, a
proste jak druty, ciemne prawe czarne, dosyć charakterystyczne włosy opadały
jej na piersi i ramiona. Jej brązowe, a przynajmniej tak mi się wydaje
spojrzenie ukryte było pod okularami korekcyjnymi w czerwonej oprawie. Miała
typową latynoską urodę, przez co pewnie uganiało się za nią mnóstwo chłopców.
Krócej mówiąc Ellie była bardzo ładna i nie sądzę, że będzie chciała się ze mną
zaprzyjaźnić.
Westchnęłam cicho i
zaciskając dłoń na rękawie ruszyłam w tamtym kierunku. Bezszelestnie odsunęłam
krzesło i zajęłam swoje miejsce. Wyjęłam potrzebne mi książki i zeszyt z
piórnikiem, po czym odwróciłam głowę w kierunku dziewczyny.
- Cześć… - Powiedziałam
cicho i raczej nie pewnie.
- Cześć - Odpowiedziała z szerokim
uśmiechem na ustach - Jaki masz śliczny głos - dodała
- D-dziękuje - Wyjąkałam -
Jestem Lily - wysunęłam dłoń w jej kierunku.
- Ellie, ale wolę, gdy mówią
na mnie El, tak po prostu - Uścisnęła ją, a przy okazji puściła oczko. Z tego
miejsca mogłam powiedzieć, że jest naprawdę miłą i przyjacielską osobą.
Pierwszą, jaką poznałam, odkąd zaczęłam przyjaźnić się z Rachel.
Zakończyłyśmy tą krótką rozmowę, żeby zająć się lekcją, która dosyć szybko minęła. Lubiłam literaturę. Była moim ulubionym przedmiotem obok historii i chemii. Minęła dosyć szybko. Spędzona na rozmowach o perełkach literatury średniowiecznej.
***
Podczas dłuższej przerwy zajęłyśmy
jeden z wolnych stolików na stołówce. Ellie kreśliła jakieś nieznane mi wzory
geometryczne, plastikowym widelcem w stołówkowym jedzeniu, którego nie tknęłyby
się nawet bezdomne koty. W końcu odsunęła od siebie tacę i oparła brodę na
pięści. Ja natomiast nie zwracałam na innych uwagi, a przynajmniej się starałam
i pisałam wypracowanie na literaturę. Pomimo tego, że była moją pierwszą,
dzisiejszą lekcją i kolejna będzie dopiero za tydzień temat wypracowania bardzo
mi się spodobał i niemal od razu zaczęłam je pisać.
- On jest taki przystojny… -
Rozmarzyła się Ellie, a ja uniosłam wzrok z nad kartki i zmarszczyłam brwi.
- Kto? - Zapytałam patrząc
się na nią.
- Michael - Pisnęła -
Czerwone włosy, ostatni stolik po drugiej stronie - dodała nawet się na mnie
nie patrząc - Podoba mi się od pierwszej klasy.
- Co jest szczególnego w
kolorowych włosach? - Zmarszczyłam brwi - Ale faktycznie, jest niczego sobie -
dodałam. Niestety, nie był on moim ideałem.
- Więc, dlaczego ty
farbujesz włosy? - Odwróciła się do mnie chwile, obdarzając mnie pytającym
spojrzeniem.
- Szablonowość jest
przereklamowana - Wzruszyłam ramionami.
- On twierdzi tak samo -
Powiedziała - Oddałabym wszystko, za jego spojrzenie.
Parsknęłam śmiechem.
- Nie zdążyłam poznać cię od
tej strony - Zaczęłam - Pieprzony romantyk, z ciebie - dodała
- Przestań - Również się
roześmiała - Może trochę. - dodała w końcu.
Teraz śmiałam się z niej, a
w duchu byłam przecież taka sama.
xx
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Mam nadzieje, że następny pojawi się szybciej x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz