sobota, 21 listopada 2015

➳ 6

                                                                          ~ Klik ~

Lily

Dzwonek na lekcję był dla mnie czymś w rodzaju kata. Czułam się tak, jakbym szła na ścięcie. Nerwowo zaciskałam dłonie czekając, aż wszyscy wejdą do klasy. Nim to zrobili nauczycielka zdążyła już przyjść i zamienić ze mną parę słów. Nie była zła, a przynajmniej nie, aż tak jak ta z Londynu. Zaprosiła mnie do środka, a ja przełykając ślinę niepewnie przekroczyłam drzwi oczekując najgorszego.

- To nasza nowa uczennica, Lily Convey - Kobieta wygląda na mniej więcej czterdzieści pięć lat z połówkami okularów na nosie i kasztanowych włosach upiętych w kok. Miała nienagannie wyprasowaną spódnicę i śnieżnobiałą koszulkę w nią włożoną. Typowa perfekcjonistka.

Moje serce biło jak szalone, wielokrotnie podchodziło mi do gardła. Nerwowo bawiłam się rękawem bluzy, a ich świdrujące spojrzenia wierciły we mnie dziurę. Przełknęłam głośno ślinę i przeklęłam się w myślach za tę nieśmiałość. Była jedną z wielu cech charakteru, których w sobie nienawidziłam.

- Um… Hei… - Wykrztusiłam z siebie. Uśmiechnęłam się, ale pewnie wyglądało to raczej jak grymas, a nie uśmiech. Tyle ławki ryknęły śmiechem. Moje policzki oblały się krwistą czerwienią. Cieszyłam się w tamtym momencie, że miałam tak długie włosy. Spokojnie zakryły moją twarz.

- Cisza - Nauczycielka podniosła głos - Mam was znowu wysłać do dyrektora, chłopcy? I po raz kolejny wezwać waszych rodziców na rozmowę? - dodała

- Nie trzeba - Usłyszałam. Chciałam zobaczyć, do kogo należał ten głos, ale nie dałam rady. Za bardzo się wstydziłam.

- Więc, następnym razem radzę nie odzywać się nie pytanym, Hemmings - Kobieta odrzuciła dziennik na biurko. Domyśliłam się tego po tym charakterystycznym dźwięku.

- Cieszę się, że trafiłaś pod moje wychowawstwo Lily. Życzę ci powodzenia w nauce i zdobycia jak najlepszych wyników w tym roku szkolnym. Zajmij teraz proszę miejsce obok Ellie, najwyższa pora zacząć lekcję. - Słysząc jej polecenie zadarłam głowę szukając owej dziewczyny.

Siedziała w drugiej ławce, a proste jak druty, ciemne prawe czarne, dosyć charakterystyczne włosy opadały jej na piersi i ramiona. Jej brązowe, a przynajmniej tak mi się wydaje spojrzenie ukryte było pod okularami korekcyjnymi w czerwonej oprawie. Miała typową latynoską urodę, przez co pewnie uganiało się za nią mnóstwo chłopców. Krócej mówiąc Ellie była bardzo ładna i nie sądzę, że będzie chciała się ze mną zaprzyjaźnić.
Westchnęłam cicho i zaciskając dłoń na rękawie ruszyłam w tamtym kierunku. Bezszelestnie odsunęłam krzesło i zajęłam swoje miejsce. Wyjęłam potrzebne mi książki i zeszyt z piórnikiem, po czym odwróciłam głowę w kierunku dziewczyny.

- Cześć… - Powiedziałam cicho i raczej nie pewnie.

- Cześć - Odpowiedziała z szerokim uśmiechem na ustach - Jaki masz śliczny głos - dodała

- D-dziękuje - Wyjąkałam - Jestem Lily - wysunęłam dłoń w jej kierunku.

- Ellie, ale wolę, gdy mówią na mnie El, tak po prostu - Uścisnęła ją, a przy okazji puściła oczko. Z tego miejsca mogłam powiedzieć, że jest naprawdę miłą i przyjacielską osobą. Pierwszą, jaką poznałam, odkąd zaczęłam przyjaźnić się z Rachel.

Zakończyłyśmy tą krótką rozmowę, żeby zająć się lekcją, która dosyć szybko minęła. Lubiłam literaturę. Była moim ulubionym przedmiotem obok historii i chemii. Minęła dosyć szybko. Spędzona na rozmowach o perełkach literatury średniowiecznej.

***

Podczas dłuższej przerwy zajęłyśmy jeden z wolnych stolików na stołówce. Ellie kreśliła jakieś nieznane mi wzory geometryczne, plastikowym widelcem w stołówkowym jedzeniu, którego nie tknęłyby się nawet bezdomne koty. W końcu odsunęła od siebie tacę i oparła brodę na pięści. Ja natomiast nie zwracałam na innych uwagi, a przynajmniej się starałam i pisałam wypracowanie na literaturę. Pomimo tego, że była moją pierwszą, dzisiejszą lekcją i kolejna będzie dopiero za tydzień temat wypracowania bardzo mi się spodobał i niemal od razu zaczęłam je pisać.

- On jest taki przystojny… - Rozmarzyła się Ellie, a ja uniosłam wzrok z nad kartki i zmarszczyłam brwi.

- Kto? - Zapytałam patrząc się na nią.

- Michael - Pisnęła - Czerwone włosy, ostatni stolik po drugiej stronie - dodała nawet się na mnie nie patrząc - Podoba mi się od pierwszej klasy.

- Co jest szczególnego w kolorowych włosach? - Zmarszczyłam brwi - Ale faktycznie, jest niczego sobie - dodałam. Niestety, nie był on moim ideałem.

- Więc, dlaczego ty farbujesz włosy? - Odwróciła się do mnie chwile, obdarzając mnie pytającym spojrzeniem.

- Szablonowość jest przereklamowana - Wzruszyłam ramionami.

- On twierdzi tak samo - Powiedziała - Oddałabym wszystko, za jego spojrzenie.
Parsknęłam śmiechem.

- Nie zdążyłam poznać cię od tej strony - Zaczęłam - Pieprzony romantyk, z ciebie - dodała

- Przestań - Również się roześmiała - Może trochę. - dodała w końcu.

Teraz śmiałam się z niej, a w duchu byłam przecież taka sama. 

xx

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Mam nadzieje, że następny pojawi się szybciej x
Szablon wykonany przez Calumi