Lily
Pierwszy dzień w szkole.
Powinnam cieszyć się, bo będę mieć okazję poznać nowych ludzi, zawrzeć nowe
znajomości czy chociażby znaleźć chłopaka.Tak nie było.
Nerwy zżerały mnie od
środka, ręce się trzęsły. Nie byłam sobą. W takich sytuacjach nigdy
nie byłam.
***
Stojąc przed lustrem
przyglądałam się samej sobie. Ciemne jeansy opinały nogi, na prawej ręce leżał
zegarek, który przykrywał jedną z tych bardziej widocznych ran. Dopasowałam do
tego zwykłą szarą bluzę. Nie chciałam się stroić, przecież idę do szkoły,
miejsca, w którym mam zamiar się czegoś nauczyć, a nie na jakiś pokaz mody.
Słysząc z dołu krzyk taty szybko zabrałam swoją torbę i zbiegłam szybko schodami wpadając niczym tornado do kuchni. Zaśmiał się widząc jak dorwałam się do tostów francuskich i malinowej herbaty. Byłam głodna, dlatego też po kilku minutach na talerzy nie było już ani okruszka.
- Gdzie ta ruda jędza? -
Zapytałam nie widząc nigdzie młodszej siostry. Kochałam ją i to bardzo mocno,
ale czasami potrafiła tak zirytować człowieka, że to się w głowie nie mieściło.
Byłam, bo już nie jestem osobą o anielskiej cierpliwości, ale teraz nie mogę
wytrzymać z nią pięciu minut, gdy ma jeden ze swoich głupich dni.
- Śpi - Tata wzruszył
ramionami opierając się o blat - Szczęściara zaczyna dzisiaj godzinę później
niż my - dodałam
- Głupi zawsze ma szczęście
- Przewróciłam oczami, bo to było takie oczywiste. Z całym szacunkiem, ale
Susan do najmądrzejszych osób nie należała. Co ja gadam. Była najgłupszą osobą,
jaką znałam.
Po posprzątaniu po sobie
wyszłam na korytarz chcąc znaleźć swoje buty. Gdy już je ubrałam założyłam
torbę na ramię i wyszłam na zewnątrz.
***
Stojąc pośród uczniów przed
wielkim gmachem szkoły miałam ochotę wybiec stamtąd i nigdy nie wracać. Czułam
się zbyt obco. Nikt nie zwracał na mnie swojej uwagi, co mnie cieszyło. Jedyne,
czego mi jeszcze brakowało do mojego obecnego stanu to jakieś spojrzenie typu ‘co to za dziwadło?’
Biorąc głębszy wdech zaczęłam
przepychać się pośród reszty uczniów do głównego wejścia. Czasu do pierwszej
lekcji zostało niewiele, a ja musiałam jeszcze odebrać swój plan lekcji i
znaleźć właściwą salę. Szłam zgodnie z rytmem piosenki płynącej w moich
słuchawkach. Starałam się nie rozglądać dookoła, by nie zwracać na siebie tej
niepotrzebnej uwagi.
Znajdując się już przed
właściwymi drzwiami niepewnie zapukałam, a następne weszłam do środka. Za
biurkiem siedziała długowłosa blondyna z okularami korekcyjnymi na nosie.
Uderzała z niewiarygodną prędkością w klawiaturę komputera nie zwracając uwagi
na otoczenie.
- Um… Przepraszam? -
Odezwałam się cicho. Nawet nie zauważyła, że ktoś się pojawił. Wyglądała jakbym
wyrwała ją z jakiegoś transu, czy czegoś takiego.
- Dzień dobry - Zaczęła
formalnie, gdy jej ciemnozielone spojrzenie padło na moją osobę.
- Dzień dobry -
Odpowiedziałam starając się nie jąkać - Nazywam się Lily Convey, miałam odebrać
swój plan lekcji - wyrecytowałam, a gdy blondynka odwróciła się, by znaleźć dla
mnie plan westchnęłam ciężko i w duchu sobie pogratulowałam.
- Proszę - Podała mi kartkę
z rozpiską lekcji - Udanych lekcji i pobytu w naszej szkole - dodała
uśmiechając się do mnie w sposób pocieszający. A przynajmniej tak mi się
wydawało. Nie zawracając sobie tym głowy wyszłam z sekretariatu i obrzuciłam
wzrokiem dzisiejsze lekcje. Pierwszą lekcją była literatura, co mnie nie
zdziwiło. Lubiłam ten przedmiot, a czytanie książek to była dla mnie czysta
przyjemność. Zatrzymałam się na uboczu korytarza chcąc się mniej więcej
zorientować, gdzie jestem.
Luke
Siedząc pod salą literatury
razem z chłopakami starałem się uważać i słuchać tego, co mówią, ale zaliczone
przez nich dziewczyny nijak mnie nie interesowały. Obserwowałem całą resztę
korytarza i mijające nas dziewczyny. Wiele z nich posyłało mi zalotne
spojrzenia, czy przechodząc tuż obok mojej twarzy kręciło uwodzicielsko
biodrami.
Moją szczególną uwagę
przykuła drobna kolorowo włosa dziewczyna studiująca zawzięcie jakąś kartkę. Pierwszy
raz widziałem ją w tej szkole i musiałem przyznać, że była… inna. Tak,
zdecydowanie inna niż reszta płci pięknej w tym budynku. Wszystkie chodziły w
krótkich spódniczkach i koszulach, ona w jeansach i szarej bluzie. Zadarła głowę
do góry wzrokiem przelatując przez numerki na drzwiach sali. Odetchnęła z ulgą,
gdy popatrzyła się na tą od literatury i zsunęła się ze środka korytarza pod
przeciwległą ścianę. Cały czas ją obserwowałem, a chłopaki mieli już pewnie ze
mnie ubaw.
To też mnie nie
interesowało.
Tajemnicza kolorowa
rozglądnęła się dookoła, a w pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały.
Zdążyłem zauważyć, że miała oczy koloru intensywne ciepłego brązu nim odwróciła
speszona wzrok. Jej policzki przybrały barwę lekkiego różu, gdy zagryzała
wargę. Chciałem dalej się w nią bezczelnie wgapiać, ale Michael i te jego palce
przed moimi oczami mi to uniemożliwiły.
- Halo?! Ziemia do Hemmings’a!
- Najpierw pstryknął mi przed oczami z palców, a teraz jeszcze pomachał tą
swoją wielką łapą.
- Co? - Warknąłem, a on
zmarszczył brwi. Calum szturchnął go z całej siły w bok dyskretnie wskazując
głową za siebie, gdzie stała kolorowa.
- Gapisz się na nią jakbyś
UFO zobaczył - Zaczął Ashton - Co w niej takiego jest? Fakt faktem ma niezłe
nogi i tyłek, ale nic po za tym - dodał
- Ciągle o jednym i tym
samym - Hood przewrócił oczami.
- Siedź cicho Azjato - Irwin
go uciszył, a Calum popatrzył się na niego groźnie
- Nazwij mnie tak jeszcze
raz, a zaczniesz gryźć te kafelki - Wskazał na podłogę pod sobą, a Irwin
posłusznie się zamknął.
- Jest inna, inna niż one
wszystkie inteligencie - Uderzyłem szatyna palcem w czoło, a ten parsknął
śmiechem z nie wiadomo jakiego powodu.
- Tylko się nie zakochaj
Romeo - Klepnął mnie trochę zbyt mocno po plecach i wstał, gdyż zadzwonił
dzwonek.
- Oj zamknij się -
Poczochrałem mu włosy - Albo przynajmniej zastanów się nad tym co gadasz -
dodałem kierując się razem z torbą na ramieniu na tył klasy.
xx
Mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze jest >.<
Przepraszam was za nieobecność, ale jakoś tak nie mogłam się zebrać żeby wstawić tutaj rozdział :-/
Dajcie o sobie znać ^^ Nie obraziłabym się też za komentarze z waszymi opiniami :')